poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Droga do ultrasa...podsumowanie ostatnich dwóch tygodni treningowych.

Minęły dwa tygodnie od mojego ostatniego wpisu. Był to czas solidnego trenowania i nawet święta nie wybiły mnie z treningowego rytmu. W tym okresie czasu, udało mi się wykonać kilka solidnych treningów. Mogę do nich zaliczyć interwały 4x4km, siłe biegową 10x250m i dwa wybiegania po 30 i 35km. Z treningowego punktu widzenia były to najistotniejsze bodźce, które udało mi się wykonać. Razem poszło  241 km w dwa tygodnie. Niby dużo, niby ok...ale chciałem więcej myślę że do pełni szczęścia zabrakło 20km. Tyle z raportu treningowego.
Co do formy...wydaję mi się że na chwilę obecną nie jest źle, jednak brakuje mi szybkości. Nabijanie kilometrów zrobiło swoje. Do startu zostały dwa tygodnie i mam w palnie zrobienie jeszcze dwóch pobudzających interwałów. W planie jest 15x400m i 10x1km. Są to klasyczne pobudzające treningi wykonywane w BPS do maratonu. Ktoś może zapytać po co mi treningi szybkościowe? Od początku podkreślałem że moim cele jest nie tylko przebiec pierwsze ultra, ale zrobić to w jak najlepszym sposób. Chce spróbować na ile takie treningi mi się przydadzą podczas biegu, jeśli sam nie spróbuje to nigdy się nie dowiem. Jak spadać to z wysokiego konia.
Zostały dwa tygodnie i coraz więcej obaw w mojej głowie, czuję że w płaskim maratonie mógłbym powalczyć o życiówkę, ale w docelowym starcie po przebiegnięciu maratonu mam jeszcze do zrobienia dychę z małym hakiem. Hak przeraża mnie najbardziej.
Głowę mam już pełną obaw, rozmyślań i obaw. Ten tydzień potraktuję jeszcze treningowy, następny luzuje i wcinam węglowodany. Innej drogi nie ma, glikogen musi mi się wylewać uszami.


Wiem też że to głowa będzie kluczowa na całej trasie, organizm zniesie wszystko, jeśli tylko ja mu na to pozwolę.
Z miłych rzeczy, biega mi się coraz lepiej, prędkości w okolicach 4/min są komfortowe i czuję na nich dużym luz. Waga leci w dół, staram sie pilnować nawodnienia i suplementacji...
Ach, zaczynam chyba powoli mieć napinkę przedstartową...

sobota, 19 kwietnia 2014

Obóz w warunkach domowych, świetnym sposobem na poprawę formy.

Często zastanawiamy się jak w krótki sposób podnieść nasz poziom sportowy, szukamy złotych metod treningowych i magicznych mikstur. Zamiast szukać cudownych środków, może warto pomyśleć o obozie w warunkach domowych?



Każdy z biegaczy marzy o tym, aby się rozwijać. Jeden chce biegać szybciej, drugi dalej, jednak wszyscy chce uzyskiwać coraz lepsze wyniki. Z własnego doświadczenia wiem, że dobrym sposobem na poprawę naszej dyspozycji startowej jest...obóz w warunkach domowych! A co to takiego?
Nie zawsze można sobie pozwolić na wyjazd w góry w celu przygotowawczym. Wiadomo, jest to świetna forma treningu i nie ma co z tym dyskutować. Co zrobić, gdy mamy ograniczoną ilość czasu, pieniędzy lub życiowe obowiązku nie pozwalają nam na wyjazd? Spróbujmy zorganizować sobie obóz sami!!!
Wystarczy kilka dni urlopu, lub święta aby stworzyć okazje do przeprowadzenia swojego małego treningowego campu:)Przykład? Bierzemy trzy dni urlopu łączymy to z weekendem, lub weekendem i dniem wolnym od pracy i przy dobrej kalkulacji mamy od 5 do 6 dni na porządną treningową tyre! Na początek to wcale nie jest tak mało. Przez ten okres możemy zrobić nawet 2 tygodniowy kilometraż. Wystarczy robić dwa treningi dziennie, jeden mocniejszy akcent a drugi luźne rozbieganie, do tego trochę ćwiczeń stabilizacyjnych i rozciągania...to już solidna porcja roboty! Szczególnie dla kogoś kto nie trenował przedtem dwa razy dziennie. Taki obóz musi was podnieść na wyższym poziom, idealnym momentem na jego wplecienie w plan treningowy jest BPS. Oczywiście nie możemy zapomnieć o odpowiedniej regeneracji! Odpoczynek jest tak samo ważny jak trening! Jak o nią zadbać? Wystarczy odpowiednie żywienie, delikatna suplementacja i kąpiele w solance. Na początek wystarczy. Choć po 6 dniach mocnego biegania na pewno będziemy czuli się wykończeni, to gdy organizm "przekuje" naszą prace w moc, będziemy wiedzieć że cała nasza robota nie poszła na marne. Należy też pamiętać o tym, aby po takim obozie przez następne 2-3 dni trenować spokojnie i luźno. Organizm ma swoje prawa, nie próbujmy go oszukać. Na dłuższą metę nie da to nic dobrego!!!

Miłego!!!

P.S. Wykorzystajmy nadchodzące święta dobrze, może obozik? :)



poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Tydzień kolejny.Promień nadziei.

Za mną drugi tydzień BPS( bezpośrednie przygotowanie startowe). Lepszy tydzień! Przez ostatnie 7 dni udało mi się zrobić 120 km, co przy trudach życia codziennego,(choć nie przesadzajmy...nie mam ich zbyt dużo) jest już zadowalającym wynikiem, jednak w najbliższych tygodniach planuję zwiększyć kilometraż.Musi być mocno:)
Cieszy mnie to, że znowu zaczynam czuć swobodę biegania, że mój organizm zaczyna znosić ciężkie trening i nie protestuje przy tym. Szczególnie ucieszył mnie trening, który zrobiłem w sobotę. Było to 8x1500m na przerwie 4'30 minuty. Przerwy robiłem w truchcie, w tempie około 5'00-5'10/km, a odcinki biegałem od 3'39 do 3'27/km. Może tempo nie powala, ale biorąc pod uwagę, że w sumie przebiegłem 23km, i ostatni odcinek mając już 19km w nogach byłem wstanie zrobić w tempie 3'27/km, napawa optymizmem. Do tego cały trening zrobiłem na luzie, w sferze komfortu i kończąc go miałem uczucie niedosytu. Tak jak powinno być. Niestety na drugi dzień, na wybieganiu troszkę czułem zmęczenie i "wypompowanie", ale za to nogi były świeżutkie! 
Powracając do niedzieli....moi drodzy uważajcie na samochody, gdy biegacie szosą. Zasada ograniczonego zaufania, powinna przyświecać nam cały czas! Wczoraj jeden z kierowców pojazdu próbował mnie staranować i chroniąc się przed zderzeniem musiałem skakać do rowu...co skończyło się dziwnym bólem kolana i skróceniem treningu do 27km a miało być 30. Cóż, czasami lepiej nie ryzykować kontuzji! W tak błahy sposób moje przygotowania mogły ulec zakończeniu 


Miło, móc trenować w takich okolicznościach przyrody:)

Co jeszcze wydarzyło się w tym tygodniu? Zrobiłem jeden solidny trening siły biegowej na podbiegach, wymordowałem się na nim straszniei. Reszta dni to było spokojne bieganie, przeplatane raz po praz serią 100m rytmów na zakończenie. Nic ciekawego zwykłe nabijanie kilometrów na nogi.


I jeszcze jedna nowość, od tego tygodnia wyposażyłem się w opaski na łydki compressportu. W końcu to taki gadżet dla ultrasów:) Jeszcze nim nie jestem, ale lans zawsze spoko! Na razie zrobiłem w nich dwa mocne treningi. Interwał 8x1500m i wybieganie 27km. Czy działają? Na interwale spisały się znakomicie, może nie biegam dzięki nim szybciej, ale moje łydki łatwiej zniosły ten trening i na drugi dzień czuły się całkiem dobrze...co do wybiegania? trudno mi określić. Na pewno jeszcze je przetestuję solidnie i wtedy pokuszę się o napisanie o nich kilku zdań. W końcu temat na czasie:) 



Miłego!!!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Podsumowanie I tygodnia. Cień harówy.

Miną pierwszy tydzień moich ultraprzygotowań. Miał to być tydzień harówy, niestety nie do końca plan udało mi się zrealizować.
 Dramatu nie ma, 101km na biegowym liczniku jest ładną liczbą, jednak o co najmniej 20 km za małą. Z mojej własnej winy wypadł mi jeden dzień treningowy, do tego 25 km na wybieganiu zamiast 30...dało taki a nie inny rezultat. "Tyle masz, ile się obijasz" jak mawiają najstarsi indianie;) Choć muszę przyznać, że trening siły biegowej we wtorek i interwał w sobotę, były już na prawdę solidną robotą. Te treningi dały mi mocno w kość. Po nich dobrze czułem, gdzie znajdują się moje nogi i że łydki cały czas są na miejscu. Cieszę się również z tego że udało mi się zrealizować trzy treningi w terenie crossowym, wszystko w myśl zasady, aby trening jak najbardziej odzwierciedlał warunki startowe.



cień harówy


Z nie miłych rzeczy...muszę bardziej zadbać o dietę i nawodnienie, jednak "seta" w tygodniu już obciążą organizm. Braki w tym aspekcie, było widać na niedzielnym wybieganiu, gdzie to "odcinało mi prąd" przy spacerowym tempie 4'30/km. Na pewno wpływ na to miała wysoka temperatura, a szczególnie duży jej skok w porównaniu do dnia poprzedniego.
Co teraz? Na pewno zwiększam kilometraż, w planie jest jeden solidny trening 8x1500m w, jedna siła, i wybieganie...przynajmniej 30 km. Nie ma co narzekać, trzeba robić:)

Miłego!!!

czwartek, 3 kwietnia 2014

Prodżekt "Wkręcanie śruby" rozpoczęty!!!

Czym jest, że ten projekt?
Przez najbliższe 7 tygodni będę relacjonował moje przygotowania do ultradebiutu czyli pierwszego startu w ultramaratonie! Debiut będzie miał miejsce podczas ciekawie zapowiadającego się Ultracross "GWiNT". Dystans jaki wybrałem to 55km. Jest co biegać!
Zatem zapraszam do śledzenia moich poczynań, zarówno na blogu jak i na fejsbuku. Jaki jest plan na przygotowania i debiut? Bardzo prosty, ostra tyra przez najbliższe 7 tygodniu, a na starcie...walka do końca mojego lub trasy. Celem jest nie tylko ukończenie, celem jest dobry bieg! Wiem że nie powinienem nastawiać się na zbyt dużo, zwłaszcza że to debiut,ale czasami trzeba zaryzykować i mierzyć wysoko!Szczególnie że na swoim koncie mam ukończony tylko jeden maraton!Może więc rodzić się pytanie: "Dlaczego już ultra?" Bo dosyć mam uklepywanie asfaltowych kilometrów i chce  spróbować czegoś nowego, poczuć ten smak długich biegów, od zawsze mnie one fascynowały....przyszła pora aby samemu spróbować jak one smakują!!!
Miłego!!!





www.facebook.com/canirun