poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Tydzień kolejny.Promień nadziei.

Za mną drugi tydzień BPS( bezpośrednie przygotowanie startowe). Lepszy tydzień! Przez ostatnie 7 dni udało mi się zrobić 120 km, co przy trudach życia codziennego,(choć nie przesadzajmy...nie mam ich zbyt dużo) jest już zadowalającym wynikiem, jednak w najbliższych tygodniach planuję zwiększyć kilometraż.Musi być mocno:)
Cieszy mnie to, że znowu zaczynam czuć swobodę biegania, że mój organizm zaczyna znosić ciężkie trening i nie protestuje przy tym. Szczególnie ucieszył mnie trening, który zrobiłem w sobotę. Było to 8x1500m na przerwie 4'30 minuty. Przerwy robiłem w truchcie, w tempie około 5'00-5'10/km, a odcinki biegałem od 3'39 do 3'27/km. Może tempo nie powala, ale biorąc pod uwagę, że w sumie przebiegłem 23km, i ostatni odcinek mając już 19km w nogach byłem wstanie zrobić w tempie 3'27/km, napawa optymizmem. Do tego cały trening zrobiłem na luzie, w sferze komfortu i kończąc go miałem uczucie niedosytu. Tak jak powinno być. Niestety na drugi dzień, na wybieganiu troszkę czułem zmęczenie i "wypompowanie", ale za to nogi były świeżutkie! 
Powracając do niedzieli....moi drodzy uważajcie na samochody, gdy biegacie szosą. Zasada ograniczonego zaufania, powinna przyświecać nam cały czas! Wczoraj jeden z kierowców pojazdu próbował mnie staranować i chroniąc się przed zderzeniem musiałem skakać do rowu...co skończyło się dziwnym bólem kolana i skróceniem treningu do 27km a miało być 30. Cóż, czasami lepiej nie ryzykować kontuzji! W tak błahy sposób moje przygotowania mogły ulec zakończeniu 


Miło, móc trenować w takich okolicznościach przyrody:)

Co jeszcze wydarzyło się w tym tygodniu? Zrobiłem jeden solidny trening siły biegowej na podbiegach, wymordowałem się na nim straszniei. Reszta dni to było spokojne bieganie, przeplatane raz po praz serią 100m rytmów na zakończenie. Nic ciekawego zwykłe nabijanie kilometrów na nogi.


I jeszcze jedna nowość, od tego tygodnia wyposażyłem się w opaski na łydki compressportu. W końcu to taki gadżet dla ultrasów:) Jeszcze nim nie jestem, ale lans zawsze spoko! Na razie zrobiłem w nich dwa mocne treningi. Interwał 8x1500m i wybieganie 27km. Czy działają? Na interwale spisały się znakomicie, może nie biegam dzięki nim szybciej, ale moje łydki łatwiej zniosły ten trening i na drugi dzień czuły się całkiem dobrze...co do wybiegania? trudno mi określić. Na pewno jeszcze je przetestuję solidnie i wtedy pokuszę się o napisanie o nich kilku zdań. W końcu temat na czasie:) 



Miłego!!!

2 komentarze:

  1. 120 to już konkretny przebieg, nie ma żartów, a Ty jeszcze chcesz zwiększać, nieźle. Ja w przyszłym roku zamierzam się zrzeźniczyć, więc też będę musiał na taki kilometraż wskoczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest co biegać, ale dziś już czuje spadek mocy po dwóch dniach dość dużego kilometrażu. W niedziele 27 w sobote 23...50 w dwa dni...organizm dziś domaga się swojego:) Marzy mi sie jeszcze coś dłuższego niż te 55 km:D

      Usuń